Start Artykuły wstępne Rok wydania 2012 - artykuły wstępne Lider 13.2012 (263)
Lider 13.2012 (263) |
|
|
Drodzy czytelnicy
Wiele razy pisałem już o destrukcyjnym działaniu dystresu psychospołecznego. Zapewne ten niełatwy problem opiszemy w naszej Pomarańczowej Księdze. Mamy tu jednak do czynienia z licznymi trudnościami interpretacyjnymi.
Kiedy inni czują się nieźle i nam powinno być dobrze, co jednak nie zawsze się sprawdza, bo gdy innym powodzi się lepiej niż nam, na arenę wkracza zawiść, a ta wyzwala w nas nieobliczalne zachowania.
Gdy inni mówią mądre rzeczy, to i my często zaczynamy lepiej rozumieć świat i chętniejsi jesteśmy do jego poprawiania. Jednak także i tu często zniewala nas zazdrość, że ktoś jest taki mądry, a my niekoniecznie.
Gdy inni mają lepiej i wiemy, że jest to wynikiem ich wiedzy i pracy przeważnie mamy dla nich uznanie i akceptujemy ten stan rzeczy. Jednak nie zawsze. Często nie obchodzi nas dlaczego inni mają lepiej i chcemy by im zabrano a nam dodano (skąd my to znamy ?). Ale jest i tak, że gołym okiem widać, że inni mają lepiej nie dlatego, że mają wiedzę i są pracowici, ale swe dobra posiedli wskutek sprytu, wyzysku i nadużyć. Wtedy nasz gniew jest jakoś usprawiedliwiony. Szczególnie wtedy gdy ktoś taki żyje w luksusie. Rozwieranie się nożyc bogactwa i nędzy jest w ostatnich latach szczególnie dotkliwym zjawiskiem powodującym wzrost napięć społecznych. Profesor Zygmunt Bauman podczas niedawnego wykładu na Uniwersytecie Warszawskim mówił o zastraszającej skali tego zjawiska. Zafascynowani postępem nauki, cudami techniki, wynalazkami, które mają ludzkość uszczęśliwić, zapominamy, że dobra te są nierówno dzielone. Bogaci mają coraz więcej a biedni stają się relatywnie biedniejsi. Średnia (dobrobytu, samopoczucia, zdrowia) myli. Tysiąc tych co mają mniej więcej tyle samo, tworzy jakąś średnia, która daje też średnie poczucie stabilizacji i średnią satysfakcję. Jeżeli w wyniku rozwierania się nożyc, kilku z tego tysiąca ma tysiąc razy więcej niż inni, daje to wyższą średnią (często mylnie rekomendowaną jako bezwzględny postęp) ale radykalnie zwiększa poczucie nierówności, rodzące ów dystres społeczny. Od strony fizjologicznej proces jest prosty. Każde poczucie krzywdy, zasłużonej czy nie, zwiększa w organizmie poziom hormonów stresu. Kiedy jest to proces trwały ma to znaczny wpływ na nasze zdrowie. Nie da się tego leczyć medycznie, można jedynie poprawiać samopoczucie społeczne reformami ekonomicznymi, wyrównującymi rozpiętości. Nierówności rodzą rewolucje, a nikt nam nie zaręczy, że kolejny kryzys, w znacznej mierze wywołany nadkonsumpcją części społeczeństwa i zachłannością (banków, oligarchów, polityków) nie doprowadzi do nowej fali krwawych rewolucji. Myślę, że jednym z najważniejszych czynników azdrowotnych jest skala bezrobocia. Wynikające z praw demokracji, wolność wolny rynek, i idące za tym konieczności zmiany zawodu, miejsca zamieszkania, emigrowanie – lansowane jako skuteczne środki na rozwiązanie problemu bezrobocia, nie są dla zdrowia (mam na uwadze pełny wymiar : fizyczne, psychiczne społeczne) obojętne, owszem w znacznej większości, choć czasem poprawiają warunki bytowe, działają dezintegrująco na rodzinę, sprzyjają patologiom, ograniczają możliwości (brak czasu wolnego) racjonalnego czynnego wypoczynku. Pojawia się doktryna, że państwo nie ma nic do tego co obywatel robi ze swoim czasem, i że to jego prywatna sprawa. Owszem państwo nie powinno niczego w tym zakresie nakazywać, ale nie wolno mu dla wygody polityków (urzędników) i uporczywego trwania przy różnych stereotypach neoliberalnych wyzbywać się wszelkich obowiązków w tym zakresie. Do problemu będziemy wracać. Kiedy piszę te słowa na Kongresie PSL następuje zmiana władzy, czemu towarzyszą hymny pochwalne o demokracji. Moim zdaniem, ta zmiana, właśnie ze względu na niedobre cechy charakteru człowieka, wznieci jedynie rozłam i utrudni prace koalicyjne. Obym nie miał racji. |
|
|
|