Start Artykuły wstępne Rok wydania 2012 - artykuły wstępne Lider 7-8.2012 (257-258)
Lider 7-8.2012 (257-258) |
|
|
Drodzy czytelnicy
Wszyscy cieszymy się z wielkiego sukcesu organizacyjnego Polski w Euro 2012. Nic nie powinno mącić tej satysfakcji. Powszechna zgoda, poprawa wizerunku Polski w świecie, przyśpieszenie w sferze infrastruktury i, co najmniej dostrzegalne, w jakimś ułamku poprawa stanu zdrowia psychospołecznego, oraz ważny krok w marginalizowaniu stadionowego kibolstwa. W atmosferze powszechnego i uzasadnionego entuzjazmu można więc spokojnie zastanowić się nad mniej pozytywnymi, długofalowymi skutkami tego wydarzenia.
Nie chodzi bynajmniej o niewątpliwe kłopoty jakie muszą się pojawić z zagospodarowaniem i kosztami utrzymania infrastruktury sportowej, a które najdotkliwiej dotkną budżety samorządów. Chodzi o te trudno uchwytne i niepokojące utrwalanie się w mentalności społeczeństwa i szczególnie w kalkulacjach różnej klasy i rangi decydentów zjawisk, które nazwałbym sztucznie wywindowaną ekspresją kulturową - sportowy model kultury fizycznej - fałszywy miernik zdrowia.
Ryk stadionów zagłuszył wrażliwość wychowawców, którzy sukces w sferze sportu utożsamiają z edukacyjnym sukcesem w sferze zdrowego stylu życia. Media ten efekt stymulują i potęgują.
Euro 2012 w żadnym razie nie może stanowić racjonalnego odniesienia do oceny skuteczności naszych programów zdrowotnych. Pokazy pięknych dziewcząt uprawiających aerobik nie trafiają do przeciętnej kobiety. Piękno ciała jest elementem zdrowia, ale nie może być jego główną oznaką. Manifestacje kibiców nie są pokazem zdrowia i sprawności fizycznej, ani zachętą do ćwiczeń. To zjawiska fantomowe. Nieliczni ćwiczą, wszyscy oglądają. Władza się cieszy.
Różne konkursowe (współzawodnictwo) emanacje i ekstrema wyłaniają grupy pięknych i sprawnych reprezentantów naszych marzeń, ale w żadnym razie nie są faktycznym obrazem zdrowia, które jest wartością dla każdego ważną, ale przez zafałszowanie kryteriów niedostępną. Pewien wysoki urzędnik państwowy patrząc na stadion
wypełniony młodzieżą, ubraną dostatnio, kolorową, dorodną, rozmarzył się mówiąc : jaka ta nasza młodzież jest piękna i zdrowa. I to mu wystarcza. Na zatroskanie się, owocujące decyzjami, o kondycję milionów niedostatecznie sprawnych i zdrowych, już nie starcza wyobraźni i chęci. Architektoniczne wspaniałości cieszą oczy, ale nie eliminują slamsów. Bogactwo i luksus konsumpcyjny, dostępne nielicznym, pokazywane w mediach rozwierają nożyce różnic. Tłumy cieszących się kibiców niech nas nie mylą. Kibic bowiem nie ćwiczy, kibic ogląda, co żadnego wpływu na kształtowanie u niego zdrowego stylu życia nie ma.
W poprawnym badaniu, nie dobieramy tylko tych którzy potwierdzaliby nasze przypuszczenia i mogliby fałszywie poświadczać nasze oczekiwania.
Bliższe prawdy co do stanu sprawności młodzieży nie są więc manifestacje kibiców czy pokazy najlepszych, wyłonionych w systemie współzawodnictwa sportowego, ale wieloletnie reprezentatywne badania, których wyniki wcale nie są optymistyczne i wskazują, że powoli, ale dość systematycznie, pogarszają się podstawowe wskaźniki zdrowia i sprawności. Różne rachityczne starania o to, aby systematyczny ruch stał się podstawowym składnikiem zdrowego stylu życia, nie dają efektów. A że sukces jest potrzebny, utrwala się pogląd, że wybrani mogą dawać wiarygodne świadectwo tężyzny narodowej i że o to właśnie w kulturze fizycznej chodzi. Najgorsze zaś jest to, że ten sportowy efekt, (obraz, model) całkowicie absorbuje władze (administracyjne, samorządowe, parlament) do tego stopnia, ze sport (rywalizacja, wyniki, kibicowanie, pokaz, teatr) jest uważany za godny najwyższych starań i troski władz. Mamy zatem Ministerstwo Sportu i Ustawę o sporcie, natomiast problemy powszechnej aktywności fizycznej wplecionej w zdrowy styl życia odsyłane są (niezgodnie zresztą z zapisem konstytucyjnym) do sfery osobistych i prywatnych zainteresowań człowieka. Takie sfery jak edukacja zdrowotna najmłodszych, promocja zdrowia, kształcenie kadr, znaczniejsze angażowanie medycyny, badania naukowe nie są należycie wspierane. Sukces związany z Euro 2012 legitymizując decyzje i status quo (koncepcyjne i systemowe) utrwala u władz i społeczności odruch niechęci do zajmowania się sprawami, które choć ważne nie dają spektakularnych efektów. |
|
|
|