Lider 256 wstęp
Drodzy czytelnicy
Dobra szkoła nie przesądzi o przyszłym sukcesie ucznia słabego, a zła szkoła nie popsuje ucznia zdolnego. Tak powiedział kiedyś, ktoś, a za nim w różnych konfiguracjach i kontekście powtarzają to inni. Jeżeli traktować poważnie takie konstatacje należy uczynić zastrzeżenie, że w pedagogice wychowującej należy używać ostrożnie takich pojęć jak słaby, niezdolny, nie nadający się itp. Takie wartościujące określenia mają czasem traumatyzującą moc sprawczą, nie mówiąc już o tym, że raczej się nie sprawdzają. Często „słaby” uczeń, w życiu osiąga sukcesy, a zdolny nie daje sobie rady.
Współczesne debaty na temat szkolnictwa – tak zresztą chyba było i dawniej – cechuje specyficzna schizofrenia. Mamy ciągłe narzekania na system szkolnictwa, że nie nadąża, że program przeładowany, ale jednocześnie trzeba dodać i to i tamto, najlepiej w formie nowych przedmiotów. Nic ująć, ale dodać. Szkoła ma też spełniać rozliczne oczekiwania i wymagania rodziców, którzy chcą przerzucić na nią swe obowiązki wychowawcze, jednocześnie oczekiwania różnych rodziców rozmijają się. Szkoła ma też urabiać uczniów wg określonego światopoglądu, Skrajnym przykładem jest nauczanie religii w szkołach. Choć kościół deklaruje, że przedmiot ten realizuje rozliczne cele wychowawcze, to w gruncie rzeczy ma przede wszystkim krzewić i umacniać wiarę w Boga. Trudno nie zgodzić się z krytykami kościoła, że nauczanie zasad moralnych, w uzależnieniu od deklaracji wiary (hipoteza Boga) ma wątłe podstawy naukowe. Powoduje też często zjawisko dysonansu poznawczego.
Mamy obecnie silny i chyba zasadny trend na zmiany akcentów w systemie nauczania : z humanistycznego na nauki ścisłe. Od razu ujawniło się kolejne lobby biadające nad zatracaniem przez szkołę celów patriotycznych (historia). Narzeka się też na poziom nauczania przedmiotów ścisłych. Jak zauważył jeden z profesorów, właśnie przedstawiciel nauk ścisłych, zmiany te powinny mieć charakter ewolucyjny a nie rewolucyjny. Wielu rzeczy nie możemy dobrze uczyć, bo po prostu nie ma tylu i tak dobrych wykładowców.
Słusznie też zauważył jeden z wybitnych naukowców, że nie można popadać w kolejną skrajność i oczekiwać od edukacji, że przygotuje zastępy kadr pod aktualne, konkretne, często bardzo szczegółowe, zamówienia zainteresowanych działów gospodarki. Kiedyś próbowano, z niezłym zresztą skutkiem problemy zatrudnienia młodzieży rozwiązać przez rozwijanie systemu szkolnictwa zawodowego. Dziś oczywiście już tak się nie da, ale dokładnie jak się da i jak należy, nie bardzo wiadomo.
Także przedstawiciele różnych opcji politycznych patrzą na szkołę jako obszar krzewienia wyznawanych przez te opcje zasad i systemów.
Po środku są dyrektorzy szkół i nauczyciele, którym wypada życzyć spokoju i dobrego wypoczynku podczas wakacji, a dla uspokojenia tego edukacyjnego tsunami, warto przypomnieć słowa profesora Suchodolskiegp, że „szkoła jest na szczęście na tyle konserwatywna, że skutecznie opiera się wszelkim nazbyt pospiesznym reformom”. |